Ułatwienia dostępu
Beata Muchowska: O byciu fotografką marzyłam od zawsze. Ale w młodości takie marzenia wydawały mi się odległe i bez większych szans na realizację. Ciągle jednak brałam do ręki aparat i zupełnie nieświadomie lub może podświadomie, maleńkimi kroczkami, przybliżałam się do upragnionego zawodu.
Gdy urodziły się moje dzieci, moment do zawodowej zmiany wydawał się idealny. Wtedy też poczułam, że chcę się rozwijać w swojej pasji i nie oczekując wiele, szkoliłam się, kiedy tylko mogłam. I tak w zupełnie naturalnych dla mnie krokach stanęłam przed faktem, że już jestem fotografem portretowym, że uczę, wspieram i inspiruję innych i moja własna działalność jest konieczną formalnością, bym mogła to robić z pełną mocą moich możliwości.
B. M.: Kiedy jak nie TERAZ!?
Fotografuję od lat, ale gotowość na własną firmę przyszła wraz z wewnętrznym przekonaniem, że mogę sięgać wyżej („sky is the limit”!). Poczułam, że już nie chcę dłużej czekać na „lepszy moment”, bo on po prostu nie istnieje.
B. M.: Początkowo przychodziły wątpliwości, czy podźwignę koszty prowadzenia firmy, czy dam radę pracować cały rok, mając wiele rodzinnych wyzwań na głowi, ale jako niepoprawna optymistka chyba nigdy nie koncentrowałam zbytnio uwagi na lękach, raczej nie mogłam się doczekać, kiedy zadzieje się to, co mam w głowie i w sercu od dawna. Dla mnie największym wyzwaniem jest łączenie pełnowymiarowej pracy z obowiązkami mamy trzech chłopaków, w tym najmłodszego z poważną niepełnosprawnością. Ale w tym wypadku dostałam zielone światło i wielkie wsparcie od najbliższych, więc dodając do tego wsparcie programu Biznes w Kobiecych Rękach, odważnie ruszyłam w stronę własnej firmy.
B. M.: Nie jestem szczególnie skrupulatna, raczej funkcjonuję w pewnego rodzaju artystycznym chaosie, stąd najbardziej bałam się kwestii księgowych. Dość szybko jednak okazało się, że oddając ją w kompetentne ręce nie jest to żaden problem!
Zaczęłam się też mierzyć z wiecznym brakiem czasu. Po prostu zadań do wykonania każdego dnia jest tak wiele, że mogłabym pracować 24/7 i ciągle nie wyjść na prostą. Na szczęście odkryłam siłę delegowania zadań, ucząc się cenić swój czas i energię. Wciąż nie jest to system doskonały, bo w moim zawodzie pewnych spraw nie mogę nikomu oddać, ale zaczęłam już budować zespół, który mnie wspiera i daje mi poczucie, że nie muszę być od wszystkiego.
B. M.: Powiedziałabym: BÓJ SIĘ I RÓB!
Po prostu. Usiądź. Pomyśl, co kochasz robić i co czujesz. Jak możesz na tym zarabiać. I po prostu zrób plan. Każdą wielką ideę i marzenie można rozpisać na mniejsze kroki i kroczki. A zrobienie małego kroczku, a potem następnego nie wydaje się już takie przytłaczające. Jest osiągalne.
BĄDŹ CIERPLIWA I WIERZ, że się uda! Bo pasja i ciężka praca poprowadzą Cię właściwą ścieżką. U mnie to się sprawdziło w 100% – pomysł kursu online, który wydał się nieosiągalny, po rozpisaniu na małe kroczki, po 2 miesiącach zamienił się w gotowy i sprzedany kurs. Dodał wiatru w skrzydła! Teraz tylko pytam się siebie: jeśli inni mogą, to ja sobie nie poradzę? I działam dalej!
B. M.: Myślę, że każdy, kto rozwija swoją firmę nie powinien zapominać o ciągłym rozwoju. Bo jak to mówią, kto się nie rozwija, ten się cofa. I coś w tym jest. Świat się zmienia, nasi klienci i ich potrzeby także… więc i my musimy za tym nadążać! Zatem ja stawiam na rozwój.
Wiadomo, czasy są trudne, konkurencja duża, więc w sukces trzeba sporo zainwestować, wytrwać. Stawiam więc na optymizm. On akurat jest moim najmocniejszym talentem i powiem szczerze jestem z tego mojego optymisty bardzo dumna. Bo pozwala mi nie utonąć w obawach, tylko patrzeć z nadzieją w przód. Cokolwiek by się nie działo, warto żyć z wdzięcznością i jasną wizją naszych celów. Wierzę w siłę przyciągania naszych myśli, więc dodając wytrwałą pracę i pasję, biznesowy sukces na pewno jest w zasięgu ręki!
B. M.: Zaczęłam od rozmów z koleżankami i poleconej księgowej. To pozwoliło mi okiełznać pierwsze formalności. Natomiast przyznam, że na początku działałam po omacku. Właśnie BWKR odkrył przede mną tajniki biznesowego myślenia i rozwoju własnej firmy. Dał mi wiedzę, której bardzo potrzebowałam i otworzył drzwi do relacji biznesowych, które mnie wspierają. Myślę, że każda młoda przedsiębiorczyni powinna zacząć od takiego szkolenia.
B. M.: Jestem niezwykle wdzięczna, że mogłam być częścią programu Biznes w Kobiecych Rękach. Przede wszystkim poczułam, że nie jestem sama w tym morzu kobiecej przedsiębiorczości! A ta samotność w tłumie jest czasem przytłaczająca. Teraz nie idę sama, mam wiele bardzo serdecznych relacji, nawiązałam także współprace, które pomagają mi rozwijać skrzydła. Za ten niezwykle cenny networking bardzo dziękuję! Niemniej cenna była wiedza, jaką otrzymałam w trakcie naszych cotygodniowych spotkań. Dzięki Talentom Gallupa lepiej zrozumiałam siebie i kierunek, który obrałam, a wszystko ułożyło się w całość! Zrozumiałam też mechanizmy współczesnego rynku, określiłam jasno, dla kogo tworzę swoją ofertę i usprawniłam swoje działania marketingowe. Dostałam ogrom konkretów, które od razu wykorzystałam w swoich działaniach.
B. M.: Każda inicjatywa w ramach programu Biznes w Kobiecych Rękach to morze nowych możliwości i wiedzy, więc warto korzystać z tego w 100%! A potem nic tylko działać na pełnych obrotach i łapać wiatr w żagle! Bo nie będzie lepszego momentu niż TERAZ.
Biznes w Kobiecych Rękach jest autorskim projektem Sieci Przedsiębiorczych Kobiet, który zajął pierwsze miejsce w konkursie Central European Startup Awards 2018 w kategorii Best accelerator or incubator. Program jest realizowany przy wsparciu finansowym Citi Foundation w Nowym Jorku oraz wsparciu merytorycznym Fundacji Kronenberga Citi Handlowy.
