Paulina Kulikowska: Holistycznym Uzdrawianiem zajmuję się od ponad 14 lat. Weszłam w ten temat po ciężkiej chorobie w nastoletnim wieku i wyprowadzeniu się z niej drogą, która przez ludzi zachodu jest uznawana jako alternatywna, a w istocie jest najbardziej naturalną metodą budowania zdrowia i harmonii w życiu. Duchowy wellness, bo o tym mówię, stał się nie tylko moją pasją, ale też drogą do odkrycia siebie i moich darów związanych z umiejętnością dostrzegania i wspierania drogi do spełnienia i sukcesu u ludzi, z którymi pracuję.
Mój pomysł na biznes był odpowiedzią na rosnące zapotrzebowanie na moje usługi i niewystarczającą ilością czasu, żeby pomóc wszystkim osobom, które chciały ze mną pracować. Terminy spotkań ze mną były bardzo długie, co wiązało się z ogromnym kosztem emocjonalnym, który ponosiłam w związku z chęcią pomocy wszystkim. W tym samym czasie zauważyłam, że u części osób, z którymi pracowałam dłuższy czas zaczęły naturalnie pojawiać się predyspozycje do tego typu pracy, a brakowało im odpowiedniego ukierunkowania i narzędzi do prowadzenia sesji, mentoringu i programów związanych z uzdrawianiem. Zebrałam więc wszystkie swoje doświadczenia, kursy i wykształcenie w całość i stworzyłam pierwszą edycję Akademii Uzdrawiania, która okazała się być wspaniałym doświadczeniem zarówno dla wszystkich uczestniczek, jak i dla mnie.
P.K.: Zanim zdecydowałam się na otworzenie Instytutu, długo do tego dojrzewałam. Nie byłam przekonana co do tego, że prowadzenie firmy jest dla mnie, dlatego pracowałam na freelance. Myślałam, że nie mam odpowiednich kompetencji do dbania o finansowy oraz urzędowy aspekt mojej działalności. To mnie trzymało w pułapce łapania się zajęć, które nie miały nic wspólnego z tym, co chciałam robić naprawdę, ale dawały mi korzyści w postaci np. umowy o pracę. Ostatnie miejsce, w którym pracowałam jako Project Manager, bardzo dużo mnie nauczyło, ale też nie do końca było zdrowym miejscem pracy. Moja ówczesna szefowa przejawiała skłonności do mobbingu i czułam głęboką niezgodę na pracę w tego typu środowisku. Mimo tej sytuacji chciałam tam zostać, jednak z dnia na dzień zostałam zwolniona. Dużo z siebie dałam w tej firmie, a do tego było to moje pierwsze zwolnienie z pracy i bardzo je przeżyłam. To była porażka, która stała się ostatnią kroplą w czarze goryczy budowania czyjegoś sukcesu własnym kosztem. Ta gorycz uświadomiła mi, że bez przyjęcia ryzyka nie będę w stanie zbudować swojego sukcesu i jednocześnie zrozumiałam, że jestem w stanie na bazie swoich kompetencji prowadzić firmę w sposób, który jest spójny ze mną.
P.K.: Najbardziej się bałam tego, że sobie nie poradzę z realizacją projektów, które są moje. Drugi lęk, który mi towarzyszył dotyczył tego, że nikt nie będzie zainteresowany moimi produktami.
P.K.: Podczas zakładania firmy szczególnie trudne było sprecyzowanie wizji dotyczącej tego, jak chcę, żeby Healing Institute wyglądał, a potem stworzenie odpowiedniej strategii. Bardzo pomogła mi w tym moja Mentorka w programie Biznes w Kobiecych Rękach, Ewa Nizio, która zajmuje się kreowaniem marek.
P.K.: Po pierwsze, chciałabym, żeby uwierzyły w to, że zasługują na to, żeby kształtować swoje życie w sposób, który jest spójny z nimi. Po drugie, żeby ułożyły sobie wizję swojej firmy w zgodzie z własnymi wartościami, ponieważ długofalowo, w kryzysowych momentach, to misja będzie stanowiła motywację działania. Po trzecie, żeby nie bały się prosić o pomoc – nie da się wszystkiego zrobić samej.
P.K.: W moim odczuciu kluczowe jest rozwijanie wiary w siebie i w swój projekt. Mówię o tym, ponieważ czytając historie ludzi działających w biznesie, nie widziałam, by ktokolwiek o tym wspominał, a prawda jest taka, że stosunkowo niewiele osób dorastało się ze zdrowym poczuciem własnej wartości i skuteczności, a jest to coś, co można i trzeba sobie wypracować. Z zewnątrz sukces wygląda łatwo i nikt nie widzi, ile pracy (również wewnętrznej) kosztuje wychodzenie do świata ze swoimi pomysłami.
Kolejną bardzo ważną rzeczą jest dyscyplina pracy i nieporzucanie siebie, nawet w obliczu trudności, z którymi się borykamy. To normalne, że na każdej drodze pojawiają się przeszkody i tutaj najbardziej pomocna jest kreatywność i zdolność do adaptacji.
P.K.: Zakładanie firmy rozpoczęłam od dużego researchu, który trwał ponad 4 miesiące – chciałam się zorientować w najkorzystniejszych prawnych rozwiązaniach, które pasowałyby do mojego pomysłu i modelu biznesowego. Dużym wsparciem w tym procesie był mój przyjaciel prawnik. Na etapie „ogarniania formalności” niezbędna była pomoc firmy księgowej. Nie sposób też nie wspomnieć o programie Biznes w Kobiecych Rękach i ponownie, mojej Mentorce, Ewie. To dzięki niej udało mi się skrystalizować misję, określić strategię działania i potrzeby, na które odpowiada Instytut. W tej chwili największym wsparciem jest mój zespół.
Każdy z tych etapów był i jest potrzebny przy zakładaniu firmy.
P.K.: Zacznę od tego, że zanim się dostałam do programu, aplikowałam do niego 4 razy z różnymi, acz pokrewnymi pomysłami i 3 razy się nie dostałam. Za 4 razem, sam fakt, że się zakwalifikowałam sprawił, że bardziej uwierzyłam w swój projekt, ponieważ uwierzyły w niego również osoby, które mają duże doświadczenie w biznesie.
Samo uczestnictwo w programie to niesamowita przygoda, gdzie na żywym organizmie, jakim jest nasz projekt mamy szansę rozwinąć go, skrystalizować i przy wsparciu ekspertów podjąć działania w odpowiednim kierunku. Program na pewno pomógł mi zweryfikować moje założenia i przyjrzeć się obszarom, które potrzebują więcej uwagi. Do tego sieć kobiet daje niesamowite wsparcie i moc do działania, za które jestem niezmiernie wdzięczna.
P.K.: U mnie jedną z największych trudności było wygospodarowanie przestrzeni, zarówno fizycznej, jak i mentalnej na uczestniczenie we wszystkich spotkaniach grupowych, dlatego uczestniczki kolejnych edycji zachęcam do przygotowania się do tego i stuprocentowe postawienie na siebie, chociaż na czas trwania programu. Drugą poradą jest danie sobie czasu na przetworzenie wszystkich informacji, bo wiedzy w programie jest bardzo dużo. Trzecią poradą jest otwarte komunikowanie swoich wątpliwości, czy to na mentoringu, czy w czasie grupowych spotkań. No i działanie, działanie, działanie.
Biznes w Kobiecych Rękach jest autorskim projektem Sieci Przedsiębiorczych Kobiet, który zajął pierwsze miejsce w konkursie Central European Startup Awards 2018 w kategorii Best accelerator or incubator. Program jest realizowany przy wsparciu finansowym Citi Foundation w Nowym Jorku oraz wsparciu merytorycznym Fundacji Kronenberga Citi Handlowy.
Copyright 2024 – Sieć Przedsiębiorczych Kobiet
Wygląda na to, że nie dodał Pan/i jeszcze żadnych produktów do koszyka.
Przeglądaj produktyŻeby zapewnić najlepsze wrażenia, my oraz nasi partnerzy używamy technologii takich jak pliki cookies do przechowywania i/lub uzyskiwania informacji o urządzeniu. Wyrażenie zgody na te technologie pozwoli nam oraz naszym partnerom na przetwarzanie danych osobowych, takich jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalny identyfikator ID w tej witrynie. Brak zgody lub jej wycofanie może niekorzystnie wpłynąć na niektóre funkcje.
Kliknij poniżej, aby wyrazić zgodę na powyższe lub dokonać szczegółowych wyborów. Twoje wybory zostaną zastosowane tylko do tej witryny. Możesz zmienić swoje ustawienia w dowolnym momencie, w tym wycofać swoją zgodę, korzystając z przełączników w polityce plików cookie lub klikając przycisk zarządzaj zgodą u dołu ekranu.